Ryan Giggs proszę państwa!
W dzisiejszym meczu legenda Manchesteru siadła na ławie...
W pozytywnym aspekcie rzecz jasna - jako tymczasowy manager drużyny z czerwonej części Manchesteru.
Rodzina Glaserów nie zdzierżyła porażki za porażką i w końcu musieli pozbyć się byłego trenera m.in. Evertonu - David Moyes nie podołał.
David dostał walizkę pełną pieniędzy (ok. 5 mln funtów) na pożegnanie i tyle go widzieli w czerwonej części Manchesteru. Fani City z pewnością przybijała mu piątkę na pożegnanie i dziękowali za "udany" sezon lokalnych rywali.
Jednakże powstał problem kto zajmie się ekipą czerwonych diabłów, gdy zabrakło trenera. Na sali jedna ręka w górze - Ryan Giggs. Walijczyk się nie boi! Podjął rękawice i stanął dzisiaj w swoim wyznaczonym kwadraciku za linią boiska jako tymczasowy manager. Do pomocy wziął kolegów z "rocznika 92". No i udało się! Zwycięstwo 4-0 nad Norwich. Ktoś powie - "no spokojnie, przecież to najsłabiej grająca ekipa na wyjazdach". Może i tak, ale widać był powiew świeżości na boisku. Zawodnicy uśmiechnięci i pełni zaangażowania (pewnie Moyes był bardziej szkotem niż SAF i nie rozsiewał wokół dobrego humoru - "łeeeee Rooney gaś to światło w szatni, korki ubierzesz już na murawie", "łeee muszę napisać podanie, żebyśmy grali mecze tylko w dzień. Ile to prądu idzie na to bezużyteczne oświetlenie").
Z ostateczną oceną trzeba będzie poczekać co najmniej do następnego meczu. Czy będzie lepiej ? Nie wiadomo. Jak na razie Giggs spełnił swoje zadanie w 100% - uzyskał korzystny wynik oraz wdzięczność kibiców, którzy z uwielbieniem kibicowali drużynie i nowemu, tymczasowemu managerowi Czerwonych Diabłów.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą