Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Wielka księga zabaw traumatycznych CXLVII

28 517  
80   5  
Kliknij i zobacz więcej!Jeśli myślisz, że panie są gorsze od Panów w robieniu sobie krzywdy, to jesteś w sporym błędzie. Dziś tylko i wyłącznie panie są bohaterkami WKZT. A co! Raz na jakiś czas trzeba i im oddać głos!

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

HONOR RODZINY

Ten skok i zapamiętam do końca życia. Niedaleko naszego ówczesnego domostwa powstawało nowe osiedle i wybudowano już dwa prawie całe dwupiętrowe bloki. Były już można rzec na etapie tzw. deweloperskim, czyli znakomicie nadawały się do zabawy w chowanego lub inne głupoty. Miałam wtedy 12 lat i wraz z bandą podwórkową i moją trochę starszą siostrą urządziliśmy sobie zawody skoków z balkonu na górę żwiru. Skok z parteru zaliczyli wszyscy, pierwsze piętro już przetrzebiło zawodników dość znacznie, ale jakoś poszło. Jednak drugie piętro to już był szlak dla zawodowców tam wymiękli wszyscy! Moja siostra mówi do mnie: "Honor rodziny to jest najważniejsze, uratuj go".
Skoczyłam i pamiętam tylko ogłuszający ból i pełno gwiazd na czarnym tle. Wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że w górze żwiru były cegły i skoczyłam tak, że kolanami podbiłam sobie szczękę i to uderzenie spowodowało przestawienie szczęki i popękane i oddzielone od całości wargi górną i dolną czyli dziury między dziąsłami a policzkiem. Oczywiście chciałam to ukryć przed mamą i kiedy doczłapałam się do domu od razu usiadłam do odrabiania lekcji (rzecz działa się w niedzielę po południu). Moja mama zadziwiona tym faktem spojrzała na mnie, a moja broda była już dość mocno opuchnięta podeszła do mnie i mówi: "Jak robisz lekcje, to chociaż wypluj tą gumę." i walnęła mnie uroczo w kark. Cała akcja "honor" wyszła na jaw jęknęłam cichutko, a z buzi polała się krew. Wylądowałam na dyżurze w jedynej otwartej przychodni w w moim miasteczku czyli w zakładzie pracy chronionej. Tam prześwietlania szycie te sprawy, standard. Jedzenie podawali mi ze strzykawki chyba przez dwa tygodnie, a po trzech tygodniach moja twarz miała już barwę fioletowo- zielono-żółtą i pochodne kolorki jednym słowem siniak z grupy Guinnes. Na pamiątkę tych wydarzeń mam małego blokersa szczękowego zwłaszcza u dentysty, ale daje radę. Pozdrawiam wszystkich "szalonych".

by Danadana2

* * * * *

DO TRZECH RAZY SZTUKA

Mój pierwszy raz na pogotowiu zaczął się niewinną zabawą w dziecinny parcour ze schodów. Zasady były proste - im bardziej efektowny skok z jak najwyższego stopnia tym lepiej. Ja najmłodsza i najmniej rozgarnięta z całej paczki oddałam najlepszy finałowy skok - głową prosto w felgę stojącego nieopodal samochodu. Później pamiętam już tylko domowe opatrywanie ran, bandaże całe zbroczone krwią i drogę na pogotowie. Do dziś przypomina mi o tym blizna na czole.

Zupełnie nie zniechęcona poprzednimi wydarzeniami i nadal zakręcona nic sobie nie robiłam z czyhających niebezpieczeństw. W moim poprzednim ciasnym mieszkanku bawiłyśmy się z siostrą w wojnę na poduszki - na łóżkach oczywiście, a właściwie na wersalkach z pięknymi kantami przy oparciach. W pewnym momencie siostra tak mnie rąbła poduchą, że pocałowałam namiętnie jeden z kantów rozwalając sobie usta skutecznie. Tym razem z wizyty na pogotowiu pamiętam jedynie to, że mama zemdlała podczas zabiegów krawieckich. Do dziś jestem wdzięczna lekarzowi który mnie szył, że udało mu się nie pozostawić blizny.

Ostatni raz to dopiero był wyczyn, z którego nie pamiętam prawie nic. Moja wiedza pochodzi z opowiadań koleżanek które bawiły się w tedy razem ze mną, a ja zapamiętałam tylko fragmenty. Akcja miała miejsce gdzieś nad morzem, fajny plac zabaw i ogromna karuzela, popisy były na porządku dziennym, ale moi widzowie chyba zapamiętali na długo. Robiąc akrobacje na tym szalonym pędzącym kole niefortunnie upadłam zaczepiając częścią włosów o karuzele która nadal się kręciła. Po zatrzymaniu karuzeli wstałam dotknęłam ręką głowy i poczułam ostry ból. Z asystą pobiegłam do domku ale wszyscy zwracali uwagę tylko na zakrwawioną rękę, której nic się nie stało, dopiero gdy mama zauważyła o co chodzi z zimną krwią - zaprawiona poprzednimi akcjami zawiozła mnie do szpitala gdzie ku zdziwieniu lekarzy w trakcie zabiegu recytowałam wszystkie wierszyki - a byłam wtedy mały bąbelek. Teraz juz krótkich włosów nie ponoszę, bo blizna jest znaczna, ale na dzień dzisiejszy ukryta.

by Amambada @

* * * * *

PRZYGÓD KILKA

Działo się to bardzo dawno temu, miałam lat około dwóch (wiele osób nie wierzy mi, że to pamiętam, ale juści, pamiętam. 1 XI staliśmy przy grobie siostry mojej prababci i słuchaliśmy mszy. To znaczy kto stał i słuchał, ten stał i słuchał. Ja, żywiąc już wtedy niepohamowaną miłość do huśtawek i wszelkiego rodzaju płotów, postanowiłam pobujać się do przodu i do tyłu na ogrodzeniu z metalowych rur. Mama, zaniepokojona: "Kochanie, nie bujaj się" - kochanie udaje, że nie słyszy - "Kochanie, nie bujaj się!" - buju buju - "Kochanie, nie...". Pamiętam, że nagle zobaczyłam niebo i przerażone twarze Mamy, Cioci i kuzynek. Jak się okazało, bujnęłam się trochę za mocno i przydzwoniłam potylicą w kant grobu z lastryko. Mama, nota bene lekarz, rzuciła się do mnie sprawdzić, czy mam równe źrenice, ale, o dziwo, nie było nawet śladu krwi. Mój wujek, który 20 lat wcześniej próbował tego samego numeru, nie miał tyle szczęścia - trafił w znicz i musiał jechać do szpitala na szycie:).

Historia druga dotyczy mojej kuzynki, choć brałam w niej osobisty udział. We troje - ona, jej brat i ja, ganialiśmy się po mieszkaniu Dziadków. Ona miała może ze 4 lata, my po 3. Nagle wieczorne powietrze rozdarł niebotyczny wrzask i zobaczyliśmy kuzynkę całą we krwi. Przy szyciu czoła w szpitalu krzyczała podobno coś w stylu: "K****, zostawcie mój łeb!" i nikt nie mógł dojść, gdzie się tego nauczyła. A sprawczynią wypadku była maleńka kulista ozdoba gumki do włosów, która pękła na dwie części tak pechowo, że przecięła mojej kuzynce skórę na czole. Chyba do dziś ma dziewczyna bliznę.

by Solaya

* * * * *

UGOTOWAŁA

Gdy miałam może z 6 lat, oglądając program o gotowaniu, stwierdziłam, że sama chętnie coś upichcę. Mama akurat pindrzyła się w łazience, więc ja ukradkiem poszłam do kuchni i wyjęłam miskę oraz kilka noży. Postanowiłam zrobić coś słodkiego, więc wyciągnęłam czekoladę i chciałam ją pokroić. Poczułam tylko małe ukłucie w palcu, syknęłam, ale nie zobaczyłam czy coś mi się stało. Wrzuciłam mnóstwo czekolady do miski, po czym sięgnęłam po mleko. Na nieszczęście mleko się porozlewało. Patrzę, a tu zlało się białe z czerwonym. Tylko skąd to czerwone? No nic, lekko zła, wlewam mleko, a tu nagle coś kremowego wygląda spod kawałków czekolady. Wyciągam- jedna czwarta serdecznego palca. patrzę na prawą rękę- nic. Z obawą patrzę na lewą- nie ma kawałka palca, krew tryska. A ja w ryk. Mamusia wybiega. Kuchnia zalana mlekiem, czekoladą i krwią, a ja zalana łzami. I krwią po części też. Do dzisiaj w tym palcu nie mam paznokcia.

by Among @

* * * * *

FURTKA

Będąc małą dziewczynką (4-5 lat) podczas słonecznych wakacji u babci zabijałam nudę huśtając się na furtce. Mówiono mi wiele razy, żeby uważać, ale jak tu się powstrzymać przed taką zabawą. Pewnego razu stało się to co musiało się w końcu stać - podczas huśtania złapałam się nie tu gdzie trzeba, ręka weszła mi miedzy furtkę, a słupek na której była zawieszona (okolice zawiasów) i trach, ćwierć palca obcięte. Wciąż pamiętam skapujące na chodnik krople krwi, kiedy biegłam do domu. Dzielnym chirurgom udało się przyszyć palec i dziś przypomina mi o tym zdarzeniu tylko blizna.

by Aneczka120 @

* * * * *

STARA A GŁUPIA

REMIZA


Pewnego dnia w remizie (mamy tam zajęcia) zaczęłam się wygłupiać z kolegą. On uciekał, ja goniłam. Biegamy pomiędzy ławkami, filarami. Na moje nieszczęście pomiędzy tymi filarami były kotary. Chciałam być sprytna i przebiec pomiędzy nimi. Kant ławki przeszkodził mi w dalszym biegu. Nadziałam się na niego łukiem brwiowym. To nie przez wzrost. Po prostu byłam pochylona. Troszkę krwi, standard dla tego miejsca i na szczęście mała blizna. I nie, nie dodam, że mam 21 lat, a już na pewno nie dodam, że to było parę miesięcy temu.

by Chomiczqs

Traumatycy i wszyscy inni przeżywające mrożące krew w żyłach przygody! To seria o Was i dla Was! Klikaj w ten linek i pisz! Opisz naprawdę traumatyczną historię, która zagości na stronie głównej i którą przeczytają tysiące ludzi! W tytule maila wpisz WKZT, to mi bardzo ułatwi zbieranie opowiadań.

UWAGA! Znaczek @ występuje przy nickach osób, które nie założyły sobie (jeszcze) konta na najlepszej stronie z humorem na świecie!

Oglądany: 28517x | Komentarzy: 5 | Okejek: 80 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało