Nawiązując do szprotek z foliowego worka. Właśnie byłem odebrać przesyłkę w ełrortvmediaexpercie. Przede mną jedna babka kupowała telefon. Królowa żuli, gwiazda wieczorna i poranna niejednej mety, miss stycznia, grudnia i jeszcze paru innych miesięcy w przeglądzie denaturatu. Podejrzewam, że do sklepu wtoczyła się świeżo po opuszczeniu pobliskiego parowu. Dosłownie - była tak kwintesencyjną creme de la creme żulerry, jaka tylko przychodzi wam do głowy. I tu przechodzimy do szprotek. Kanał nr 5, który roztaczała dookoła przeczyścił mi i wyprostował zatoki, a pierścień ognia wywalił na obrzeża wszystkich pracowników i klientów. Widziałem spojrzenia Pana sprzedającego, i one błagały o pomoc. A ja musiałem stać jak lady ż pakowała towar. Tyle, że wyjście wcale nie pomogło. Cień, prawie jak u Piotrusia Pana został i dalej twardo robił swoje :/
A, właśnie - bo w sumie nic zaskakującego niby. Kobieta kupowała telefon. Słuszną linię ma nasza władza, może to my źle to postrzegamy ._.?
Dodam jeszcze, że wpadła też dzisiaj do nas parka państwa żulostwa, która chciała nam opieprzyć kilka czekolad po 1.50 zł. Dostali je 100 metrów wcześniej w Mopsie na dzieci.
--
Próżnoś repliki się spodziewał. Nie dam ci prztyczka ani klapsa. Nie powiem nawet:"Pies cię j...ł"- Bo to mezalians byłby dla psa