Wczoraj moja 52-letnia rodzicielka przyznała się do takiej historii. W liceum należała do tych spokojnych dziewcząt, co to życie z książek znają. Przysłuchiwała się kiedyś rozmowie kolegów z klasy, którzy komentowali los jednego z nich, którego panna rzuciła (K-koledzy, M-mama):
K: To co on teraz robi?
K: A nie wiem, pewnie w domu siedzi i konia bije
M: A nie nudzi mu się samemu tak w szachy grać?
K: To co on teraz robi?
K: A nie wiem, pewnie w domu siedzi i konia bije
M: A nie nudzi mu się samemu tak w szachy grać?