Jeśli szukasz tu czegoś z czego można się pośmiać zrywając boki - zawiedziesz się. Natomiast jeśli trafiłeś tu szukając ludzi, którzy niemalże trafili do księgi Darwina - zapraszam. Dzisiejszym bohaterom w komplecie udało się przeżyć, choć były i złamania i zranienia...
Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...
KURARzecz się dzieje w zamierzchłej przeszłości, miałem jakieś 6-7 lat i odkąd pamiętam zawsze się interesowałem otaczającym światem i nigdy nie brałem wszystkiego na wiarę - do dzisiaj mi to zostało. Wtedy też zastanawiałem się dlaczego kura taki duży ptak, wielkością przypominający orła nie lata? No więc korzystając z okazji, że babcia miała kury postanowiłem jednej z nich użyć do eksperymentu i nauczyć ją latać. Pomocna okazała się drabina prowadząca na strych pomieszczenia gospodarczego. Pewnego poranka gdy wszyscy oprócz babci byli w pracy złapałem kurę, a nie było to łatwe i trzymając ją pod pachą postanowiłem dostać się na strych i stamtąd pozwolić jej sfrunąć. Niestety pech chciał że będąc na przedostatnim szczeblu 4 metrowej drabiny kura stwierdziła, że nie chce wyżej wchodzić ze mną i czas na lot, niestety razem ze mną na wypłytkowaną podłogę.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą