Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Rodzynki (z) wykładowców - UJotowi żacy

32 527  
2   30  
Skoro dziś mamy krakowski Uniwersytet Jagielloński na tapecie, to ja sobie nie potrafię odmówić i na koniec zaprezentuję Wam najzwyklejszy kawał na temat tej uczelni (pewnie gwóźdź jak nic). Ale zanim to nastąpi, to dowiecie się po co niektórzy biorą Bilobil, kim był słynny Bachtinin oraz jak się mają wybory na Ukrainie do kolokwium.

O kobietach i seksie

Prawoznawstwo:
Wykład z Prawoznawstwa, na sali tłok, ludzie siedzą nawet wokół katedry. Jako że jest poniedziałek rano, niektórzy nieco senni. Profesor S. widząc, że jedna z dziewczyn siedząca zaraz obok niego przysypia, patrzy na nią i
- Buuu!
Laska się podrywa lekko przestraszona a profesor z dwuznacznym uśmiechem dodaje:
- O nie, przy mnie kobieta nie zaśnie!

W tablicę nie klikamy!

Embriologia:

- Proszę pani, jaki ma pani nabłonek w pochwie?
- Jednowarstwowy płaski, panie doktorze. (W rzeczywistości jest on wielowarstwowy płaski).
- Matko Boska! A kto panią tak wyjeździł?

Prawoznawstwo:
Profesor S. na wykładzie o potrzebach seksualnych ludzi w różnym wieku:
- W pewnym wieku to już wystarczy, żeby było ciepłe i się ruszało.

Prawo, prof. S.:
- Wiecie... w tym wieku to jak się idzie z żoną do łóżka, to tylko po to żeby było ciepło.

Luz, chill-out, relaks

Logika:
Profesor St. bardzo dystyngowany, postawny starszy pan, zawsze nienaganny garnitur itp, na wykładzie noworocznym:
- A z okazji Nowego Roku, wielkie joł dla wszystkich!

Kryminalistyka:
mgr K. o swoich znajomych:
- No, niektórzy to biorą Bilobil żeby nie zapomnieć żeby wziąć Viagrę...

Embriologia:
- Proszę zapamiętać: macicę ma pani w majtkach, a serce w staniku.

Nieprzeciętni studenci

Językoznawstwo, etnologia, dr K.:
Dr K. uchodził za jednego z ostrzejszych wykładowców, raczej mało komu udawało się zdać u niego egzamin za pierwszym razem, lubił też czasem złośliwie popastwić się nad głupotą albo nieuctwem swoich studentów. Na jednych z ćwiczeń w pewnym momencie nawiązał do Michaiła Bachtina, wybitnego rosyjskiego uczonego, należącego do żelaznego kanonu wiedzy, którą powinien posiadać każdy student, itd. I gdy jak zwykle nikomu nie chciało się odezwać, dość już porządnie wkurzony rzekł:
- Co, o Bachtinie też nie słyszeliście!? Nie wiecie, kto to Bachtin!? A pan wie, kim był Bachtin!? (to już wprost do niejakiego Dymitra, który pochodził zza wschodniej granicy i o Bachtinie usłyszał pewnie pierwszy raz jak był w podstawówce)
- Wiem
- No to kim?
- Czieławiekiem - odpowiada Dymitr, zaciągając z rosyjska
- No, do tego to ja sam mógłbym dojść drogą dedukcji, hehe - "ironicznie" rzecze dr K.
Na co Dymitr, spokojnie, zaciągając:
- Widzi pan, są ludzie, którzy muszą dochodzić do tego drogą dedukcji. A ja to po prostu wiem.

Język angielski:
dr Ewa G. na zastępstwie (3 rok st. zaoczne). Mówi do sali po angielsku:
- Co Państwo robili na ostatnich zajęciach?
Na to odpowiedź 50 osób:
- Yes...
Dr Ewa G. znowu po angielsku:
- Ale co Państwo przerabiali w czwartek?
Odpowiedź 50 głów:
- Yes...

Ćwiczenia z anatomii, 1 rok medycyny:
- Panie R! - mówi asystent - do kiedy utrzymuje się błona dziewicza?
R blednie i czerwienieje, wysiłek intelektualny przerasta wyczyny Pstrowskiego, w końcu duka:
- Dłoo... dłoo... pierwszego porodu!

Swojscy profesores

Ekonomia, Profesor Małgorzata J.:
Student rzadko chodzący na zajęcia wyrywa się:
- Pani magister, czy ja mogę zadać pytanie?
Pani Profesor na twarzy stała się czerwona (potwarz nazwać profesora magistrem) i mówi do studenta:
- Chłopczyku, mów mi Gośka może?

Prawo, logika, dr Cz.:
- Tylko proszę w internecie nie wypisywać, że się państwo nie uczycie! My to wszystko czytamy...

Mechanika, dr Z.:
Dr Z. to typowy bezstresowy ćwiczeniowiec (nic nie wymaga, zadania sam robi na tablicy, itp.). Jednak ostatnio wykładowca zażyczył sobie, żeby zrobić we wszystkich grupach kolokwium. Po zapowiedzi tegoż:
My:
- Ale wie Pan że my nic nie umiemy?
dr Z:
- No taaak... (po dłuższej chwili) ... ale wiecie jak to jest z wyborami na Ukrainie - nie ważnie kto głosuje, ważne kto głosy liczy...

Prawo, prof. S.:
- Jestem profesor zwyczajny... jak kiełbasa.

Wykład z fizyki dla I roku chemii:
Profesor B. na wykładzie przepisywał skrypt na tablicy. Pewnego dnia (wszyscy tradycyjnie nie notowali, tylko co najwyżej trzymali otwarte skrypty) narysował wykres i kółko na nim. Cała sala patrzy z nieukrywanym zaskoczeniem na profesora, bo nikt czegoś takiego tam nie miał. Profesor zauważyło to, spojrzał uważniej na swoją książkę, po czym zmazał kółko, mówiąc:
- Przepraszam, kubek mi się odbił.

* * * * *

Sporo ludzi wzięło udział w stworzeniu tego rodzynkowego artykułu o krakowskich żakach. Byli to: Zylas (7 sztuk podesłał), boreek1 (5 sztuk), Cysiu84 i solaris33 (po 4 sztuki), archeox, moczo-cmuj i strega (po 2 sztuki) i po jednej sztuce dorzuciło się też sporo osób.

A tak mi się coś wydaje że za tydzień z rozpędu już zaprezentujemy dalszą część krakowskiej braci. Jeśli więc jesteś z Politechniki Krakowskiej to czym prędzej dodaj swoje rodzynki. Uwaga: rodzynków nie dodajemy w komentarzach do tego newsa, bo od tego mamy specjalny zmyślny systemik - o tutaj kliknąć trzeba.

Na koniec obiecany kawał, który wiecznie kładzie mnie na łopatki kiedy myślę o Uniwerku Krakowskim. Wybaczcie jeśli to gwóźdź, ale nie potrafiłem sobie tego odmówić:

Rozmawiają dwie gaździny o swoich dzieciach. Jedna z nich się chwali:
- A mój Jasiek to teroz studyjuje w takim uniwersytecie, co to się tak jakoś nazywo: ugryź - nie, nie ugryzł!... użarł - nie, nie użarł... A! Już wim! UJOT!


Oglądany: 32527x | Komentarzy: 30 | Okejek: 2 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało