Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Czy na wojnie można się zakochać? Zaskakująca odpowiedź amerykańskiego marine, który służył w Afganistanie

63 842  
211   17  
Na to pytanie odpowie amerykański żołnierz Thomas Lewandowski z 3. batalionu 6. pułku US Marines, który z piechotą morską "zwiedził świat" i doskonale zna odpowiedź.

Krótka odpowiedź - tak.

W tej młodej dziewczynie.



Spotkałem ją w małej wiosce na obrzeżach Marjah w Afganistanie. Mogę szczerze powiedzieć, że ta dziewczynka sprawiła, że dziś jestem kim jestem.

Byliśmy na patrolu, takim jak inne... Wiecie, to co zwykle robią ludzie, palenie rzeczy, próby uruchomienia radia i staranie się jak cholera, żeby wyglądać kozacko.



Minęła mniej więcej jedna czwarta patrolu. Po prostu szedłem i się rozglądałem. Nienawidziłem się. Nienawidziłem pustyni. Nienawidziłem ludzi. Nienawidziłem słońca. Nienawidziłem Afganistanu. I nienawidziłem Afgańczyków. Byłem na takim etapie życia, że nie miałbym nic przeciwko temu, żeby Stany zrzuciły atomówki na każdy metr kwadratowy Afganistanu razem ze mną, jeśli oznaczałoby to, że naprawdę wszyscy oni zginą. Nienawidziłem ich. Nienawidziłem ich kraju. Byłem tam, wykonywałem swoją robotę i starałem się być profesjonalny, ale nie potrafiłem zdzierżyć tych ludzi ani tego miejsca i uważałem, że wszystkim będzie lepiej bez nich. Nie miałem serca. Miałem dla nich tylko ołów, nienawiść i ból.



Wszystko to się zmieniło. Więc byłem tam, na patrolu, mizantrop wśród "prymitywów", tych "barbarzyńców". I wtedy poczułem lekkie pociągnięcie za pas, było jasne, że to dziecko. Pomyślałem sobie: "To teraz, zastrzelę tego gówniarza próbującego zajumać mi rękawice albo coś ze szpeju". Odwróciłem się i zacząłem mówić:
- OK, ty mały sk***elu...
I znalazłem się na wprost tej młodej afgańskiej dziewczynki. Miała może metr wzrostu, miała najgłębsze oczy, jakie kiedykolwiek widziałem. Powiedziała:
- Marine, Marine!
I zaczęła szczebiotać w paszto, który troszeczkę znałem, ale nie w wystarczającym stopniu. Uchwyciła mnie za lewą dłoń i zrobiła coś, czego nigdy nie zapomnę.



Wyciągnęła obrączkę.

Nałożyła mi ją na palec serdeczny i nie chciała puścić mojej ręki. I tak stałem, trzymając się za ręce z małą Afganką... na patrolu. Zapytałem tłumacza co ona mówiła i wygląda na to, że jej się spodobałem. Poszliśmy dalej na patrol, a ona cały czas mi towarzyszyła. Drużyna zatrzymała się na postoju w domu jakiegoś lokalnego przywódcy i okazało się, że zna on małą dziewczynkę i jej ojca.

Została przy mnie przez cały okres postoju, mówiła do mnie, rysowała na piasku, a ja próbowałem się z nią dogadać łamanym paszto i na migi. Była pierwszym Afgańczykiem, z którym naprawdę próbowałem nawiązać nić porozumienia. Jak tak na nią patrzyłem, zacząłem myśleć o różnych sprawach. Zacząłem się w środku łamać. Moje serce się roztopiło. Ludzie, których dotychczas widziałem jako niecywilizowanych prymitywów, zaczęli mi się jawić jako prawdziwi ludzie. Dlatego ją pokochałem.



Uczłowieczyła mi Afganistan. Od tego dnia na każdym patrolu próbowałem dogadywać się z mieszkańcami. Żałosne rasistowskie podejście jakie dotychczas miałem rozpłynęło się. Przejmowałem się tym co mogę zrobić, aby życie tej małej uczynić choć trochę lepszym. Zdałem sobie sprawę, że już za kilka lat ona wyjdzie za mąż. Że prawdopodobnie będzie albo już jest ofiarą jakiejś formy przemocy lub wykorzystywania. Było duże prawdopodobieństwo, że za mniej niż 10 lat nie będzie już żyła. Chciałem uratować jej życie. Obudziła we mnie idealistę, który chciał przedłużyć jej życie.



Kiedy kończyliśmy patrol, poszła gdzieś swoją drogą. Oczywiście stałem się obiektem żartów o afgańskiej żonie, ale nie mogłem przestać patrzeć na obrączkę, którą od niej otrzymałem, rozważając o tym wszystkim co zaszło. Kilka dni później znowu byliśmy na patrolu przez tę samą okolicę i znowu ją zobaczyłem, a ona znowu została przy mnie. Dalej znowu się rozstaliśmy i okazało się, że to był ostatni raz, kiedy ją widziałem. Mój pluton został przeniesiony do zupełnie nowego rejonu i nigdy więcej jej nie spotkałem. Miałem rozdarte serce.



Chyba codziennie o niej myślę i zastanawiam się jak jej się wiedzie i czy w ogóle żyje. Umożliwiła mi spojrzenie na sprawy pod innym kątem. Nie tylko w Afganistanie, ale w ogóle w życiu. Mogłem się zbliżyć do innych, ponieważ ona zniszczyła gruby pancerz, którym się otoczyłem. Muszę jej być za to wdzięczny. To jedno zdarzenie, dziewczynka, która pomyślała, że jestem przystojny, umożliwiło mi normalne życie, nieoparte na nienawiści do ludzi. Jeśli ona gdzieś tam jeszcze jest, mam nadzieję, że to co zrobiłem w Afganistanie choć w najmniejszym stopniu poprawiło jej życie. Mogę powiedzieć, że naprawdę kocham tę dziewczynkę. Nie w romantycznym sensie, ale ten wybuch uczuć do niej jest dowodem, że prawdziwe jest powiedzenie "miłość wszystko zwycięża".

Tak, nadal mam tę obrączkę. Zamkniętą w sejfie, nie dlatego, że ma jakąś wartość materialną, ale po prostu tam ją trzymam.
28

Oglądany: 63842x | Komentarzy: 17 | Okejek: 211 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało