Rewolucja w telewizji publicznej, niezależnie od tego, kto akurat zasiada u steru, doprowadziła najwyżej do tego, że coraz więcej ludzi gotowych jest wyciepać telewizor przez okno. Korzystają na tym te usługi, które faktycznie słuchają głosu swoich klientów - jak na przykład Netflix.
Cała Polska już drze łacha z doradcy Bartłomieja Misiewicza, a wiedza przeciętnego Polaka bierze się z brukowców, szmatławców i innych internetów. Wszyscy piszą półprawdę, nikt nie próbuje chociaż po części zrozumieć intencji oraz motywacji pana Bartka. Nam się to udało i już wiemy, jak było w rzeczywistości!
Rozkaz wyjazdu do Białegostoku przyszedł z samej góry.
Wojsko miało wspierać Misiewicza w tej trudnej akcji. Zadanie - infiltracja środowiska studenckiego oraz zwerbowanie młodego narybku do MON.
Jeszcze ostatnie poprawki przed wypadem do klubu. Wujek Antoni dał nawet małą błyskotkę, żeby było łatwiej nawiązywać znajomości.
Bo wiedzieć musicie, że w Polsce brak takich superbohaterów, jak szef Gabinetu Politycznego Ministra Obrony Narodowej, Bartłomiej Misiewicz...
...największy Miś ze wszystkich Misiów.
Jest co prawda jeszcze jeden superbohater, ale akcja w klubie musiała zostać powierzona panu Bartkowi, bo...
Tak więc - Misiewicz! Ostatnia dobra rada przed wyruszeniem w teren:
I już pierwszy zgrzyt! Zapowiadało się na fajną imprezkę, a tu szlag trafił główną atrakcję programu.
Na szczęście w klubie było już wszystko poustawiane...
...i każdy wiedział, kto się dzisiaj w klubie bawi.
Oprócz infiltracji i pozyskania narybku, Misiewicz promował także nowy program swojej partii...
...więc trzeba było świecić przykładem i rozruszać jakoś to towarzystwo!
Misiewicz wiedział, że ze wsparciem wojska czekającego na zewnątrz lokalu oraz ochroniarzami w środku, nikt mu w klubie nie podskoczy. To on został królem parkietu!
Było disco!
Były tańce klasyczne!
Były tang... Nie czekaj! STOP! Tego przecież nie było...
Były tańce na specjalne żądanie.
Ogólnie było świetnie.
Niestety, wszystko co dobre, szybko się kończy i trzeba było wracać do domu.
Nad rankiem - KAC. I zdrowie dokucza i wujek Antoni coś wściekły, bo misja nie zakończyła się sukcesem.
Program "Pięć set plus" okazał się zbyt wymagającym dla Misiewicza, no i z tą infiltracją i z tym narybkiem nie bardzo wyszło...
Na szczęście wujkowi Antoniemu złość szybko przeszła i nawet osobiście starał się wytłumaczyć jakoś młodego podopiecznego u prezesa.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą