Z szacunków Google wynika, że dzisiejszy internet zajmuje około 5 milionów terabajtów, czyli hm... dużo. Potrzeba byłoby nieco ponad miliarda płyt DVD, by to wszystko pomieścić. Nawet Google - to samo Google od "jeśli nie ma cię w Google, nie istniejesz" - twierdzi, że indeksuje zaledwie 0,04% internetu. Do funkcjonowania, przy uwzględnieniu tych miliardów urządzeń non stop podłączonych do sieci, internet potrzebuje prądu odpowiadającego 50 milionom koni mechanicznych.

#2.

A ile waży internet? Mocno teoretycznych rozważań podjął się Russel Seitz - fizyk, który wziął pod uwagę miliardy (miliardów) danych krążących po internecie w postaci elektronów i wyszło mu, że ten cały miliard płyt DVD w wirtualnej postaci waży mniej więcej tyle co... truskawka. Tak, około 50 gramów.

#3.

Co dzisiaj robiliby ludzie, gdyby nie wynalezienie internetu? Można mieć pewne przypuszczenia, biorąc pod uwagę fakt, że aż jedna trzecia spośród wszystkich zapytań kierowanych do internetowych wyszukiwarek dotyczy... - tak, oczywiście - porno. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że w każdej sekundzie gdzieś na świecie kolejne 28 tysięcy osób włącza właśnie sprośny film.

#4.

Pierwsza kamera internetowa nadająca ciągły obraz została zamontowana w 1991 roku na University of Cambridge. Jak wszystkie wielkie wynalazki, początkowo służyła raczej przyziemnym celom - w tym wypadku "monitorowaniu" ilości kawy w ekspresie stojącym w holu. Czarno-biały obraz o rozdzielczości 128x128 pikseli nie powalał jakością, ale ze swojego zadania wywiązywał się bez zarzutu.

#5.

Pierwszy tweet na Twitterze pojawił się 21 marca 2006 roku, czyli niemal dokładnie 10 lat temu. Pierwszy film na YouTube załadowano nieco wcześniej - 23 kwietnia 2005 roku. 19-sekundowe nagranie z wycieczki do zoo jest wciąż dostępne i zapoczątkowało prawdziwą lawinę... Dzisiaj każdej minuty użytkownicy YouTube'a wrzucają 72 godziny filmów, a odpowiednie maszyny dzień w dzień analizują 100 lat (!) filmów pod kątem ewentualnych naruszeń praw autorskich.

#6.

Co nie powinno być dla nikogo szczególnym zaskoczeniem, istnieje tzw. "deep web", czyli ogromna część internetu niemożliwego do wyszukania w Google. Do "deep web" dotrzeć może każdy, ale skorzystać musi z innych źródeł niż powszechne wyszukiwarki internetowe. Istnieje także "dark web", czyli tzw. ciemna strona internetu, której ponurą gwiazdą przez długi czas był serwis Silk Road, w którym bez najmniejszego trudu można było kupić narkotyki i broń, a także chociażby... zlecić zabójstwo. Aha - według szacunków ekspertów, "deep web" może być nawet 500-krotnie większy od internetu, który przeglądamy na co dzień.

#7.

A co się znajduje po "naszej stronie" internetu? Z-pewnością-mający-wiele-poważnych-zadań statystycy wyliczyli, że jakieś 80% wszystkich obrazów zamieszczonych w internecie przedstawia nagie kobiety. Co ostatecznie kieruje nas z powrotem do punktu trzeciego...

Źródła: 1, 2, 3, 4, 5