Dziś o poznawaniu się, szczególnych zmarszczkach, przygodach sklepowych i nowej rasie psa. Zapraszam do czytania.
POZNALI SIĘ KIEDY...Przy okazji ostatniego spotkania z moimi kochanymi Angolami, czyli Kate i jej małżonkiem Jimem, zadałam proste pytanie: A jak wy się właściwie poznaliście. Spojrzeli po sobie i zaczęli się śmiać...
Była to końcówka lat 90. Kate, wówczas jeszcze studentka medycyny, odbywała praktyki w szpitalu, służąc za klasyczne "przynieś, wynieś, pozamiataj", w międzyczasie obserwując rozmaite zabiegi.
Tego magicznego dnia razem z przypisanym jej rezydentem-opiekunem dyżurowała na urazówce, kiedy wnieśli młodego mężczyznę zwijającego się z bólu. Szybki wywiad wykazał, że brał udział w bójce i dostał parę bardzo poważnych ciosów, między innymi w te najdelikatniejsze części ciała. Po rozebraniu pacjenta okazało się, że klejnoty rodowe nie zostały naruszone, ale obrzęki dolnej części ciała były poważne.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą